Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

nią upajającą jak miłość napełniają książęce ogrody; o sinych płomykach, igrających w ciemnościach nocnych nad uśpionymi północnym snem cmentarzami, i o światłach jarzących, któremi goreją kryształowe okna pałaców, w weselne noce królewskich zaślubin; o bajecznych królewiczach, którzy purpurowe płaszcze gubią u stóp ciemnych jałowców, z czarodziejskim orszakiem myśliwskim pędząc przez głuche lasy za widmami zaklętych jeleni, i o pięknych królowych, które z blado-różowych puharów piją w nektarze roztopione perły; o perłach, które, przeciekając przez palce nurków, spadają w gorzką otchłań i znikają, podobne do radości, których nikt w przelocie nie pochwycił, lub do łez, przed któremi nie otworzyło się niczyje serce, lub jeszcze do uśmiechów, których z ust kochających nie zdjęły kochane usta...
A gdy drobne kieliszki bez końca, zda się, dzwoniły tak o różnych pyłkach, marach, baśniach tego świata, dzwonek skupiony wtórował im pieśnią tragiczną o wysmukłej jarzębince, dławionej w szorstkich objęciach chmielu i czerwonemi jagodami ociekającej, jak krwawemi łzami, a dzwonek wielki, kołysząc w obie strony wspaniały swój kielich, aż pod lazurową pokrywę, rozlegał się wiekuistemi zapytaniami szumów leśnych, szmerów wodnych, myśli i westchnień ludzkich: Skąd idą