Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/211

Ta strona została uwierzytelniona.

łach, zwisających u stropu groty; u wejścia zaś do niej Galatea, całkiem z wody wynurzywszy się, ramionami u szyi Akisa zawisła. Nad niemi, wieniec jaskółek raz jeszcze wdzięczne zatoczył koło i zniknął; srebrne rybki ucałowały ich stopy i cichutko pod falę spłynęły; papugi i mewy, tajemniczo ku sobie dziobami wstrząsnąwszy, w głębokiem milczeniu rozleciały się na wsze strony i hipopotam dyskretnie zanurzył się w wodę. Wtedy, niewiedzieć skąd, przyżeglował obłok lekki i wejście do groty różową firanką zasłonił. Wszystko zniknęło, umilkło, tylko słońce świeciło coraz goręcej i jaśniej a kędyś, za ścianą groty, arcymistrz Eol na swej cichej harfie upajające wygrywał pieśni.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Etna, złotem światłem słońca oblana, stała nad roziskrzonem morzem wyniosła i uciszona. Tytan ze szczytu jej zniknął. Legł znowu na dnie swej mogiły i w objęcia go ujęła zimna, ale jedyna towarzyszka duchów wielkich — samotność.