Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/231

Ta strona została uwierzytelniona.

ni z owego, Chryzantema, głowę osłabioną od palącego pragnienia przypodnosząc, przemówiła:
— Ja opowiem!
Bylica krzywo nieco spojrzała na tę arystokratkę, zawsze dla niej niezbyt sympatyczną, a która teraz do współzawodnictwa z nią występowała. Jednak we wspólnem więzieniu nie wypadało towarzyszce niedoli wojny wypowiadać; więc tylko z cicha sarknęła:
— Ciekawam, jaka to będzie bajka! Pewnie pańska i wykwintna!
A Chryzantema, pomyślawszy chwilę i śnieżne płatki w krąg promienisty roztaczając, mówić zaczęła:
— Byłam raz w Niemczech...
— Oho! aż tak daleko! — mruknęła z przekąsem Bylica; lecz kwiat promienisty, przerwą tą niezmieszany wcale, ciągnął dalej:
— Byłam raz w Niemczech i rozkwitłam w ogródku pewnej dziewczyny ślicznej, złotowłosej, imieniem Gretchen, która szalenie rozkochała się była w pięknym brunecie, Fauście. Pewnego ranka, ślicz... oj! oj, oj! Kachu! kachu! kchu, chu, chu, chu! Kurzawa z uli...cy... do gard... gard...ła! Kachu! kchu! aj, aj!
— A czchi! a czchi! — Bławatek kichać począł, a gruby Rumian, kurzawą okryty, według zwyczaju swego klątwami wybuchnął: