Przed rokiem, w dniu iskrzącej się pogody letniej, szła w pole tak szczęśliwa, że zdawało się jej, iż stopami nie dotyka ziemi. Świat był dla niej, nie światem, ale rajem. Jak bogowie nektarem, żyła miłością. Kochana i zakochana przebywała święto życia, nie myśląc o tem, że mogą po niem nastąpić dnie powszednie. Wsparta na ramieniu narzeczonego szła drogą polną, wśród zboża dojrzałego, rozmawiając o rzeczach tak lekkich, skrzydlatych, wdzięku pełnych, jak motyle. Mówili ze sobą o podróży poślubnej. Kraje nieznane, ludy ciekawe, stolice, góry, jeziora, wodospady, cuda natury i czary sztuki — w otoczeniu cudów i czarów samotność we dwoje. Gdy jesień chmurnem czołem wzbije się pod niebo, a mglisty płaszcz zarzuci na drzewa posmutniałe, wtedy roztoczą skrzydła i ulecą. Ulecą w wiosnę pachnącą, w lato rozkwitłe, jak dwa wolne ptaki ważyć się będą na złotych skrzydłach w bezchmurnych błękitach. Serca ich to kosze nenufarów wodnych i goździków pur-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/247
Ta strona została uwierzytelniona.