jest twe oblicze... Wykuwasz lemiesze i miecze... orzesz dla głodu i siejesz dla pychy... w płuca jedne sączysz soki słodkie, a w inne wszczepiasz jady trujące... tu rozścielasz kobierce rozkoszy, a tam budujesz progi obrazy... Jesteś wielką i światu niezbędną, ale nie jesteś sama sobą...
— Czemże więc jestem? — ze zdziwieniem zapytała Praca.
Smutek odpowiedział:
— Narzędziem, które jest dobre w ręku dobrem, a złe w ręku złem...
Praca pochyliła nizko czoło zorane, szepnęła: — To prawda! — i ze łzami w oczach odeszła. A w tejże chwili nad polem uczyniło się szumno, czerwono, żółto i dwa straszliwe ptaki, czy smoki, leciały powietrzem z szumem, hukiem, rykiem i syczeniem, od których zadrżało i ku ziemi przypadło wszystko, co żyło. Jeden z ptaków czy smoków był krwisto-czerwony, drugi ognisto-żółty, a z paszcz ich i skrzydeł ziały i rozlewały się dokoła krew i płomienie. W strwożonych mieszkańcach pola na dnie trwogi zatrzepotała nadzieja:
— Sąż to może te potwory, które mają pożreć Smutek i ichże to może szukał on po świecie? Kto wie?
Lecz w tej samej właśnie chwili Smutek z wielką nagłością wyrósł na niebosiężnego olbrzyma i, bladem obliczem swem zasłaniając słońce, a zwojami
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/261
Ta strona została uwierzytelniona.