Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/278

Ta strona została uwierzytelniona.

wisko jeżyło się od tych wyciągniętych, wyprężonych, błagających, rozpaczających, biednych, krótkich ramion, z pomiędzy których przecież nieliczne istoty w pełni wysokich wzrostów wstawały i z orężem w dłoniach rzucały się w uściski i hałasy piekła, albo po wątłych drabinach przez piekło wspinały się ku górze. Istoty te wyglądały rozmaicie, ale wszystkim rycerstwo biło z czół i z oczu; oręże miały również rozmaite, lecz wszystkie puklerzami jednostajnymi okrywały piersi; puklerze te miały kształt serc, z palącym się pośrodku płomykiem, i zroszone były kroplami krwi. Im większy był płomyk na puklerzu, tem większą zdawała się siła rycerza, a im gęściej na puklerz występowała rosa krwawa, tem szerszy otwór powstawał w ścisku zawieszonego nad mrowiskiem piekła.
Walka! Oręże rozbijały chmury i gnały smoki, aż za brzegi tarczy; nieustraszone dłonie chwytały za grzywy bałwany wód rozszalałych, ścinały skrzydła ptakowi rozpaczy, z błyskawic ponurych splatały zwycięskie wieńce i z tej górnej jasności, która była oddechem nieba, przędły nici złote, któremi spajały wyżyny z padołem. Czyniąc to, padali rycerze... kruszyły się pod ich stopami drabiny; w dłoniach ich łamały się miecze i na piersiach pękały pancerze w kształcie serc,