Po chwili jednak przestała się śmiać.
— Oj paniczu! mówiła, długobym ja, długo gadać musiała, gdyby opowiadać przyszło, dla czego ubodzy ludzie jedni drugich, ojcem i matką nazywają. A któż nam ojcem i któż nam matką, jeśli nie my jedno dla drugiego? U bogatych — inaczej. Oni mają wielkie pokoje, sługi, które ich w robocie każdej wyręczają. My, w ciasnej izbie, zawsze drugiemu służym; on pracował na kawałek chleba dla mnie i był przez to jakby ojcem, karmicielem moim; ja pilnowałam, aby mu wszystko w porę było i do gustu a kiedy bywało zachorował, dzień i noc przy nim siedziałam, doglądałam i byłam mu przez to matką. A kiedy zgryzota jaka, albo bieda, on do mnie przychodził, jak do matki, żebym go pocieszyła, a ja do niego, jak do ojca, żeby poradził. Ot dla czego nazywać się ojcem i matką zwyczajem u nas się stało... i nie tylko u nas, ale i u wszystkich ubogich ludzi, którzy, tak jak my, biedują i pracują, a starają się wiek swój przeżyć.
— To wy jesteście ubodzy? raz jeszcze zapytał Jaś, ale w tej samej chwili, zawołał:
— Wincuk! Wincuk! ja chcę twoją malusieńką siostrzyczkę zobaczyć!
— Idź, pokaż paniczowi Magdusię! — rzekł ojciec do Wincuka, który porwawszy Jasia za rękę, wybiegł z nim do alkierza.
Marylka pobiegła też tam za niemi.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przygody Jasia.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.