Nachylił i się leciuchno, lękając się ją obudzić, różową piąstkę Magdusi pocałował. Marylka zaś z drugiej strony kołyski wspięła się na kolana Wincuka i pocałowała Magdusię w drugą piąstkę. Potem Jaś obejrzał się po alkierzyku i spostrzegł u stóp glinianego pieca rozrzucone zabawki. Poskoczył ku nim i siadł na ziemi przy piecu a Wincuk i Marylka naprzeciw niego.
— Co to? zapytał Jaś, podnosząc z ziemi brunatną i nadtłuczoną figurkę z gliny.
— To kizia — objaśniła go Marylka.
— To jest kot — poprawił siostrę Wincuk.
Jaś zaczął bardzo śmiać się.
— Ależ to wcale do kota niepodobne! — zawołał — to niewiadomo co... takie brzydkie!
Wincuk zdawał się zasmuconym naganą, którą Jaś udzielił ulubionej jego zabawce, a Marylka uderzając rączką o rączkę, wołała:
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przygody Jasia.djvu/37
Ta strona została uwierzytelniona.