Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przygody Jasia.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.
VII.


Garncarz ustąpił Jasiowi łóżka swego w alkierzu, a sam w pierwszej izbie spać się położył.
Jaś zasnął zaraz, ale w nocy obudził się i przypomniawszy sobie, że nie jest w domu lecz pomiędzy obcymi ludźmi, miał już na głos rozpłakać się, gdy usłyszał w ciemności miarowe stukanie kołyski i śpiew garncarzowej, starającej się uśpić płaczącą Magdusię. Jakoż dziecko wnet płakać przestało, ale przez kilka minut jeszcze bieguny kołyski stukały o podłogę: tik, tak! tik, tak! a garncarzowa nuciła: luli, luli, dzieciątko moje, luli!
Jaś przypomniał sobie, że kiedy mała siostrzyczka jego była bardzo chorą, matka po całych nocach często siadywała nad nią, a kołyska siostrzyczki zupełnie tak samo stukała: tik, tak! tik, tak! a matka jego, tak samo śpiewała: luli, luli, dzieciątko moje, luli!
— Tak samo... tak samo... tak samiuteńko! — myślał Jaś i przy łagodnym śpiewie garncarzowej usnął znowu smaczno i spokojnie.
Nazajutrz garncarz, ubrawszy się w porządny choć gruby surdut, sam odprowadził Jasia do mieszkania rodziców i kiedy obsypany przez nich podziękowaniami za gościnność i opiekę, dziecku ich udzieloną, odchodzić miał, Jaś przyniósł mu mnóstwo zabawek i przysmaków, prosząc, aby oddał je Wincukowi i Marylce; potem objął go mocno za szyję i długo