mówił, żeby pokłonił się od niego babulce i pani garncarzowej, staremu Mikołajowi, Wincukowi, Marylce i wszystkim... wszystkim... wszystkim!
Od dnia tego największą przyjemnością Jasia jest chodzić z rodzicami po tych dzielnicach miasta, wśród których znajdują się domki najbardziej pozapadane i stare. Widok domków takich zaciekawia go nadzwyczajnie; a gdy tylko rodzice pozwalają na to, wchodzi do nich i zaznajamia się z mieszkającymi w nich ludźmi. Rad jest bowiem zawsze dowiedzieć się, jak oni tam żyją i pracują — i czy czasem nie potrzebują czegoś, o coby on rodziców swych mógł poprosić. Ubogie dzieci zajmują go też bardzo; Wincuka i Marylkę widuje często, ale i z innemi dzieli się nieraz zabawkami i przysmakami swemi.
Żebraków nie lęka się też zupełnie, owszem, zawiązuje z nimi długie rozmowy, dopytując się ich, kim byli za młodu, co robili i jakim sposobem
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przygody Jasia.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.