I częstokroć nie wiemy, gdzie źródło naszych pocieszeń, gdzie początek naprzeciw chmur występującej tęczy nadziei, wkradającego się do chmur promienia radości.
Tkwi w tem miłosierdzie życia, które często okrutnem się wydaje i bezlitosnem bywa.
Ilekroć przed ludźmi, jeżeliś gadatliwy, — przed sobą tylko, jeżeliś skryty i dumny — wylewasz na życie potok wyrzutów i skarg, — przypomnij!
Związki niedostrzeżone, sekundy niezapamiętane, wzruszenia zaznane i jak wiatr przemknione, drobiny złota wplątane w glinę życia, okruchy dyamentów z wyśnionej góry szczęścia na ciebie zwiane, — przypomnij!
I odtwórz je nawzajem. I odwdzięcz je życiu. Nie ziarna gorczyczne, które do duszy ci wpadły, na dusze innych rozpylaj, lecz serca uderzeniami, myśli wzlotem, głosu dźwiękiem, ócz wejrzeniem, ust uśmiechami twórz dobroczynne atomy, płomyki, iskry, echa, okruchy dyamentów i złote pyliny, zwiewane z niedościgłej śmiertelnym góry doskonałego dobra i szczęścia.