Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/028

Ta strona została uwierzytelniona.

a tu traf! i za nieposłuszeństwo kara boska na nas spadła. Miejsce stracił... powędrowaliśmy do miasta. W mieście, jak w mieście... on, to miał służbę, to nie miał, a żyć z grosza na bruku, ciężko. Prałam tedy, maglowałam, do ciężkich robót wszelakich najmowałam się, wodę nawet wiadrami nosiłam, jak się zdarzyło; zwyczajnie kobiéta, bez domu ni łomu zostająca. Aż tu raz, zachorował... z choroby wstał, ale służby już ani rusz! nie dostał. Panowie mówili, że stary, mizerny, niepozorny i niezgrabny. Gdy bez służby został, bywało z początku ani go w chacie utrzymać, ani do roboty jakiéj napędzić... na lokajskim chlebie żreć tylko, a weselić się przywykł, toż go i krótko trzymać zaczęłam... bez pardonu łajałam, biłam, jak wypadało... do piłowania drzewa i kopania miejskich ogrodów napędzałam i jakoś, z łaski boskiej! nie rozpił się przynajmniéj, a uczciwym i rozumnym człekiem jak był, tak i pozostał... Potém, zdarzyło się to ot miejsce, przy mogiłkach. Chata, kawał ogrodu i jaki-taki grosz od tych, co tu swoich mają, a mogił doglądać każą... Dwanaście lat już tu siedzim, ale kto wié, czy długo siedziéć będziem! Źli ludzie intrygują, a szczególniéj Jeżewicz ten, któremu te miejsce pachnie... Ks. dziekan powiada, że to zgorszenie i nieprzystojność, aby u cmentarnego stróża zgromadzenia jakieś bywały i gadania i śmiechy. A mój bez tego ani rusz! jak tylko grosz jaki w kieszeni, gości sprasza i częstuje... co ja mu zrobię! Już i sił nie mam krzyczéć i bić i żal mi go... stérany! Jeżelić jednak nas ztąd wypędzą, o Bożeż mój! prościuteńko pod kościół pójdziem. On stary, cherlawy i do żadnéj pracy, a ja... pięćdziesiąt téż z górą lat mam i ot... zmęczyłam się... Niby to nic tak przy umarłych żyć... jednakowoż umarli żywych śmiercią zarażają... W obojgu nas zdrowia nie ma, ani za