— Patrzcie! ten tutaj! a ty tu poco przyszedłeś do nas, przybłędo! podrzutku! żebraku jakiś!
Młodsze dzieci powtarzały słowa brata, krzyk powstał wielki. Przedchwilna wesołość Sylwka zgasła, jak płomyk nagle zdmuchnięty, zastąpiło ją osłupienie, które jednak trwało przez mgnienie oka zaledwie i przemieniło się we wściekłość. Krzyknął, pięści zacisnął, ramiona rozpostarł i rzucił się na najstarszego syna kowala. Walka i szamotanie się trwało krótką chwilę; gibkie i elastyczne ciało Sylwka, wężowym jakby skrętem, owinęło się około przysadzistego, tłustego chłopca; powalił przeciwnika na ziemię i, klęcząc na nim, zażarcie bił go obu pięściami.
— Co tam takiego? czego tak wrzeszczysz? — od strony małego domku kowala, ozwał się donośny i czysty głos dziewczęcy, ten sam, który, co wieczór, śpiewał srebrne piosenki nad stukającą w takt kołyską dziecinną. Na dźwięk głosu tego Sylwek przestał bić przeciwnika, powstał i z pochyloną głową strzepywać zaczął śnieg ze swéj algierki. Dzieci biegły ku starszéj siostrze zadyszane i krzyczące.
— Magdziu! Magdziu! Sylwek cmentarnik... przyszedł do nas... niewiedzieć zkąd się wziął... Franka wybił...
— Sylwek cmentarnik! — nad samą prawie głową Sylwka, zadzwonił głos dziewczyny, lecz jakże zmieniony! Był to teraz głos gniewny i wzgardliwy.
Sylwek, powoli i nieśmiało, podniósł oczy. Dziewczyna z płowemi włosy stała przed drzwiami kuźni, oblana jaskrawą łuną ogniska, rozgniewana i sroga.
— Sylwek cmentarnik! — powtórzyła, a podnosząc coraz głos, mówiła daléj: — A ty tu po co przyszedłeś! Kto cię zapraszał? Jeszcze mi będziesz Franka bił! patrzcie go! pod-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/081
Ta strona została uwierzytelniona.