Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

stearynowéj świecy, tkwiący w lichtarzu, oblepionym grubą warstwą łoju i stearyny. Wtedy można już było rozejrzeć się nieco po tém szczególném mieszkaniu, którego wszystkie drzwi stały otworem, a w którém, pośród grubéj ciemności i mrożącego chłodu, wiejącego ze wschodów, korytarzy i sieni, pieszczony głos kobiécy mówił o elegancyi, salonach, rycerzach, hrabiach i książkach. Mieszkanie to składało się z dwóch pokojów wielkich i wysokich. Kiedyś były to zapewne salony ludzi możnych lub, prawopodobniéj jeszcze, sale fabryczne. Teraz ogromne, wysokie ściany, nagie zupełnie, brudne, z opadającym tu i owdzie tynkiem, wyglądały ponuro i nudnie. Ponuremi téż i dziwnie smutnemi były ogromne okna, zaopatrzone w ramy i szyby, które w różnych czasach i okolicznościach wstawiać w nie musiano, bo posiadały wielkość i kształt rozmaity. Pierwszy od wejścia pokój był pustym zupełnie; w jednym tylko z kątów jego stał sztywny piecyk żelazny, a w drugim leżało trochę połamanych gratów i parę posłań ze zmiętéj słomy, okrytéj zgrzebném płótnem. Drugi za to pokój posiadał znaczną ilość sprzętów; dwa łóżka z tak szczupłą, że niewidzialną prawie, pościelą, komodę, okrytą kilkunastu podartemi książkami, szafkę z trochą talerzy i garnków, kilka stołków, zgrabne i nowe jeszcze łóżeczko dziecinne, szezlong nakoniec, strasznie brudnym i podartym perkalem okryty, a na którym, w znękanéj i mdlejącéj postawie, wpółleżała kobiéta średniego wieku, wysoka i chuda. Była ona nawet bardzo chudą, oczy miała głęboko zapadłe i kości na twarzy i szyi wystające. Pomimo jednak oznak tych wyniszczenia, znać było, że kiedyś piękną być musiała, a i teraz jeszcze powierzchowność jéj posiadała wdzięk pewien delikatny i cierpiący. Włosy miała prześliczne, zło-