Wyszła, we wzburzeniu swém zapominając o pożegnaniu się z gospodynią domu. Lecz Helena bynajmniéj tego nie spostrzegła. Od chwili, w któréj, po odejściu dzieci, w pokoju zrobiła się cisza, a Placyda mówić do niéj przestała, całą duszą utonęła w czytaniu. Nie słyszała, ani wykrzyku Damka, oznajmującego o bytności w szynku Morysia Lirskiego, nie widziała rozpaczy, wahań się i odejścia towarzyszki. Oderwała oczy od kart wtedy tylko, gdy, dopalająca się już ze szczętem, świeca poczęła buchać z głębi załojonego lichtarza jaskrawym płomieniem, to znowu przygasać tak, że na karty książki spadała ciemność zupełna. Wtedy wstała z szezląga i poszła ku komodzie, stojącéj przy odległéj ścianie. Kibić jéj była wysmukła i zgrabna, ruchy nerwowe i nierówne. Odsunęła szufladę, wyjęła z niéj połowę stearynowéj świecy, którą, śpiesząc się wciąż bardzo, jako-tako wprawiła w lichtarz i postawiła na małym, brudnym i chwiejącym się stole. Potém ułożyła się wygodnie na szezlągu, głowę wspierając na poduszce, sianem wypchanéj, i znowu czytać zaczęła.
Teraz, w wielkich, wysokich, nagich pokojach zapanowała cisza grobowa. Od czasu do czasu tylko wiatr, lecący ze wschodów i korytarza, postukiwał zlekka źle zamykającemi się drzwiami, a pod sufitem monotonnie brzęczała mucha, w pajęczynie uwięziona. Leżąca na szezlągu kobiéta, drżącemi palcami przewracała kartki małéj książeczki, będącéj 12-tym tomem jakiegoś nieskończenie długiego romansu, w którym tłumem wielkim roili się książęta i złoczyńcy, wielkie panie i upadłe kobiéty, salony i otchłanie, bohaterstwa i zbrodnie, szały, rozkosze i męki miłosne. Czytała, pochłaniała to wszystko całą pełnią zapadłéj swéj piersi, całą siłą mózgu, zamkniętego w małéj, kształtnéj
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.