Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

Przyczyną tą była gromadka istot, o których domyśléć się można było, że do rodzaju ludzkiego należały, a na którą gawiedź, palcami ukazując, wołała: komedyanci! komedyanci! sztuki pokazują! Że były to ludzkie istoty, najwyraźniéj świadczył o tém, postępujący środkiem gromady, chłopak młodziutki, lecz już dorosły, wysmukły, zgrabny, z cygańską cerą twarzy, w fantastycznem ubraniu ulicznego pajaca. Miał on na głowie potwornie wysoki kapelusz, kształt głowy cukru posiadający, błyszczącym papiérem oklejony i zaopatrzony w mnóstwo malutkich dzwoneczków, które, za poruszeniem każdém, chóralnie brzęczały. W spencerze i spodniach, uszytych z różnobarwnych, w trójkąty rzniętych materyj, a świecącemi blaszkami, tu i owdzie migocących, w kolorowych trzewikach, których taśmy krzyżowały się mu aż do kolan, trzymał on w ręku błyszczącą pałeczkę, którą wywoływał, z metalowego krążka, szalone, zawrotne, ogłuszające dźwięki. Dokoła człowieka tego zwijała się, skakała i śpiewała gromadka małych istot, o których, po przyjrzeniu się, można było powiedzieć, że były dziećmi. Chłopak jeden, ze wzrostu wyglądający na lat 12, ubrany w barani kożuch, włożony na odwrót, z pod którego wyglądały nogi w ogromnych, wykrzywionych i podartych butach, głowę miał całkiem ukrytą w rogatéj, baraniéj masce. Drugi, znacznie mniejszy, z twarzą uczernioną i językiem, z czerwonego sukna, od ust aż do piersi spadającym, przebrany był za djabełka. Trzeci, w przebraniu naśladującém niedźwiedzia, miał na szyi gruby powróz, którego koniec trzymała dziewczyna 13-letnia może, z długiemi nagiemi nogami, orzucona płachtą, naśladować mającą strój cygański. Przodem nakoniec, przed pajacem i gromadką całą, biegła malutka dziewczynka, pięć lat najwyżéj