Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.

kim sposobem znałem wuja pana, o tém panu opowiadać nic nie będę; powiem tylko, że był czas, w którym ubóstwiałem go... zasiadaliśmy często przy jednym stole, a nie jeden wieczór przepędziłem na słuchaniu cudownéj gry jego... Wuj pana byłby artystą, gdyby nie był bogatym panem... ja także kocham muzykę i uprawiałbym ją wyłącznie, gdyby mię nie pochłaniały rzeczy i sprawy, stokroć ważniéjsze... Teraz pragnę wiedzieć: czy panu Tarżycowi zawsze jest na tym świecie dobrze i rozkosznie? czy szczęśliwy w związkach rodzinnych? czy zawsze, jak dawniéj, kocha się w sztukach pięknych i zawsze posiada środki do zaspokojenia każdego żądania swego i każdéj zachcianki! O! bo dawniéj miewał on zachcianki gwałtowne i bezwzględne... gdy czego zapragnął, zdobywał to sobie... bądź co bądź... kosztem wszelkim...
Moryś nie miał tak bystrego ucha, aby go zjadliwa ironia, przebrzmiewająca w głosie Kępy, uderzyć mogła. Zaczynał dobrze bawić się. Nadzwyczaj mu było przyjemnie chlubić się, przed tym niepozornym człowiekiem, blizkiemi stosunkami swemi z Tytusem Tarżycem.
— O! — zaczął, — wuj mój jest niezmiernie szczęśliwym człowiekiem. W czépcu się chyba urodził. Wujenka moja, choć ma już około czterdziestki, jest jeszcze najpiękniéjszą kobietą ze wszystkich, jakie znam. Mogę powiedzieć, że jedna tylko Aurelka piękniéjszą jest od niéj. Kochają się téż bardzo i są z sobą zawsze w anielskiéj zgodzie. Córkę wuj mój ubóstwia, śliczna bo to dziewczyna, a do wszystkiego śpiewa jak anioł... Syna tylko nie mieli nigdy i z początku wuj się tém martwił, ale potém przybrał mnie za syna i od tego czasu nie marzy już o innym. Co się tyczy interesów majątkowych mego wu-