Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

ja, są one nadzwyczaj świetne. Miliony zbiera, pomimo, że sobie niczego nie odmawia i że dom jego jest prawdziwym rajem wszelkich dostatków i piękności... Przyjechali teraz na całą zimę do miasta, ażeby Aurelkę w świat wprowadzić... Będą pewno wydawać obiady, bale... bo najęli dom o 12-tu pokojach i na wypadek, gdyby przez wiosnę zabawić tu mieli, z dużym ogrodem... Naturalnie, będę u nich przepędzał dnie i wieczory; wuj i Aurelka obejść się bezemnie nie mogą...
Przestał mówić dla tego tylko, że nie wiedział już, czémby więcéj pochlubić się przed towarzyszem przechadzki. Kępa, ze wzrokiem wbitym wciąż w ziemię, wymówił:
— Tak!
W jedném tém, przeciągle wymówionem, słówku brzmiało morze goryczy, smutku, bezdennéj zadumy. Ale Moryś nie znał się wcale, ani na grach uczuć ludzkich, ani témbardziéj na zdradzających je odceniach ludzkiego głosu. Ukośném spojrzeniem mierzył towarzysza, tak jakby zapytywał siebie w myśli: jakie u djabła stosunki z wujaszkiem mógł mieć ten facet?
Ciekawość drobniutkich sprawek, stosunków i intryżek między-ludzkich rozwiniętą w nim była do stopnia wysokiego.
Kępa długo milczał; potém, budząc się z ciężkiéj zadumy swéj, podniósł głowę i rzekł do siebie:
— Nic to! przyjdzie kolej i na mnie! trzeba tylko działać, działać z energią!
A zwracając twarz ku Morysiowi, głośno rzekł:
— Mam do szanownego pana prośbę...
Moryś zląkł się widocznie.
— Jeżeli pan żądasz jałmużny, — zaczął, — to zmuszony jestem powiedzieć panu...