drym młodzieńczem. Człowiek, który go w ten sposób utytułował, zdawał się być wielce uczonym, wyrażał się tak górnie, wypowiadał tak wielkie prawdy, a przecież, jak powiadał, żył w ubóstwie i nawet przedpokoju nie miał. Nadewszystko jednak, te sposoby, za pomocą których on, Moryś Lirski, wszystkiemi fibrami, rozpieszczonego ciała swego, pożądający zbytku, rozkoszy, użycia, wszystko to, wraz z bogactwem, posiąść może, — sposoby, dzięki którym bogaci wujowie oddaćby musieli ubogim kuzynom połowę przynajmniéj majątków swych, — sposoby te, dzięki którym znikłyby ze świata gdérania bogatych wujaszków, nieznośne długi, nieprzyjemne skandale, a „Krezusy,“ mogący lada chwilę porwać Aurelkę, ustąpiliby kroku nagle wzbogaconemu jéj kuzynowi, wzniecały w Morysiu ciekawość wulkaniczną i rozbudziły, senną z natury, jego wyobraźnią.
Odkrył znowu głowę i rzekł:
— Służę panu!
W czasie, gdy dwaj ci ludzie, rozmawiając w sposób powyższy, dążyli w kierunku zrujnowanego i opuszczonego gmachu, w suterenach którego znajdowało się mieszkanie Kępy, brzegiem ulicy innéj, małoludnéj i ostawionéj jednopiętrowemi domostwami, postępowało dość szybkim krokiem dwoje żebraków. Jakkolwiek byli to: mężczyzna i kobiéta, żebracze ubrania ich, złożone ze szmat płóciennych i sukiennych, z chust spłowiałych i połatanego, a powrozami przytrzymywanego na nogach, obuwia, wielce były do siebie zbliżone. W rękach mieli jednostajne sękate kije, a na plecach płócienne torby. W charakterystyce powierzchowności ich, pomimo podobieństwo owe, zachodziły przecież różnice znaczne. Żebrak wyglądał wielce szanownie. Szczupły był i niewielkiego wzrostu, lecz gęsta,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/221
Ta strona została uwierzytelniona.