Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

nam ten pan rzucił! Sylwek? a gdzie moje cukierki? dla czego ty nie jesz moich cukierków! schowałeś do kieszeni i nie jesz! Jedz! no jedz Sylwek i mnie daj!
— Zaczekaj, przyjdziem zaraz... tam... to dostaniesz swoje cukierki...
— Tam... tam... gdzie? Sylwek! gdzie? — zaszczebiotało dziecko.
— Gdzie! gdzie? nie wiesz głupia? paplasz jak szpaczek! Do dziadzi Szymona.
— Aha! Dziadzio dobry... tak ładnie gra...
Dziecko było wesołe i bardzo, ze swym dobrym przyjacielem Sylwkiem, poufałe; lecz w głosie pajaca czuć było przymus i zamyślenie.. Odpowiadał takim tonem, jakim mówi człowiek senny lub w myślach pogrążony.
Omackiem prawie znalazł wązkie drzwiczki, w grubym murze zagłębione, zszedł po kilku schodkach, chwiejących się mu pod nogami, wziąwszy dziecko na ręce, przeszedł korytarz długi, ciemny zupełnie, a powietrzem podziemia napełniony, i nakoniec, po dość długiém szukaniu w ciemnościach, znalazł zardzewiałą klamkę drzwi, prowadzących do izdebki Kępy. We drzwiach tych schylić się musiał, bo były dlań za nizkie, i w schylonéj téj postawie stanął jak wryty. Mniemał zapewne, że, jak zwykle bywało, znajdzie Kępę zajętego pisaniem, albo piastującego w ramionach ukochane skrzypce albo rozprawiającego z kilku znajomymi im wspólnie, a od czasu pewnego uczęszczającymi tu, ludźmi. Tymczasem obraz, który ujrzał, napełnił go zdziwieniem. Na wielkiéj staréj skrzyni, pośród stosu rozrzuconych papiérów, paliła się żółta świeczka, a Kępa, łokciem o skrzynię wsparty, w pochylonéj postawie, ze wskazującym palcem, dokonywającym w powietrzu zagad-