Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/237

Ta strona została uwierzytelniona.

czekajcie, będzie wam dobrze, jak Pan Bóg Wszechmocny sprawę pomiędzy nami roztrzygnie... Idę... idę...
Szedł, a dosięgłszy celu swój wędrówki, rozpoczynał, niezmiernie mozolne, wdrapywanie się na drabinę. Wtedy, wszystko cokolwiek żyło lub przypadkowo znajdowało się w sąsiednich domostwach, wylegało na dziedziniec. Liczni zawsze goście Chaima, wysoka i blada praczka, w dużéj chustce na głowie, mąż jéj, stróż nocny, z wielką fajką przy ustach, zaułkowi przechodnie, którzy zasłyszeli na dziedzieńcu niezwykły gwar i ruch, wszystko to skupiało się u stóp rusztowania, podnosiło głowy, wybuchało śmiechem, rzucało ku oszalałemu człowiekowi drażniące i egzasperujące go zaczepki i żarty. Jeżeli dzieci Szarskiego znajdowały się w domu, co jednak zdarzało się nieczęsto, wybiegały one także z przepaścistéj sieni domu, krzycząc, rzucały się ku drabinie i, ręce ku ojcu wyciągając, płaczliwie a wrzaskliwie prosiły go i zaklinały, ażeby wrócił na ziemię, szedł do domu, bo spadnie, stłucze się, albo nawet i zabije... Damek krzyczał najgłośniéj, a niekiedy łajał nawet ojca, nazywając go pijakiem i waryatem; Miś i Klarka zalewali się rzewnemi łzami. Oprócz tych wszystkich osób, na dole stojących, przedstawienie, odegrywające się pośród suchych ramion rusztowania, posiadało zazwyczaj dwie jeszcze spektatorki, które spoglądały nań z góry. W jedném z okien górnego piętra ukazywała się ładna jeszcze, choć zwiędła i blada, twarz Heleny Szarskiéj, która podnosiła do oczu chustkę, znikała, aby znowu ukazać się i, z krwawym rumieńcem na czole i policzkach, przerażone spojrzenie rzucić przez szyby; na spadzistym zaś, ukośnym dachu staréj drwalni siedziała trzynastoletnia Antka, w koszuli i krótkiéj spódnicy, z rozpuszczonemi włosami, a z wy-