zały ją z Antką? Nikt ani myślał dowiadywać się o tém. Z pozoru wyglądała ona na bardzo ubogą i stéraną służącą. Była może pijaczką, złodziejką, czy kobiétą zgubioną? nie wiadomo, Antka nie miała do niéj przywiązania najlżejszego. Jedynym przedmiotem jéj miłości zdawały się być koty, przemieszkujące na strychach i przechadzające się po dachach budynków. Nietylko przepadała sama za niemi, ale potrafiła ich oswoić z sobą i do siebie przyzwyczaić. Szczególny to był widok dziewczyny téj, gdy z długiemi nogami swemi, pozłoconemi przez zachodzące słońce, z ciemnemi bujnemi włosy, rozpuszczonemi do koła okrągłéj twarzy, siadywała ona u śpiczastego szczytu staréj drwalni, plecami wsparta o komin i większą część przyniesionéj tu żywności rozdzielająca pomiędzy usta własne, a kilka, ocierających się o jéj ramiona i zcicha miauczących, pyszczków kocich. Dzieliła się z niémi obiadem swym, a ze skoków ich i pieszczot śmiała się na całe gardło. Miała wtedy pozór istoty doskonale szczęśliwéj. Jednego szczególnie żółtego kotka zabrała sobie na wyłączną własność. Gdy był małym, nosiła go przy piersi za koszulą, albo wpółukrytego włosami swemi na ramieniu; kiedy wyrósł, przyuczyła go chodzić za sobą wszędzie, kędy się tylko obróciła, a bądź na dachu, bądź w głębi drwalni na trzaskach, usypiała zawsze, trzymając go w objęciu, z ustami, sennym pocałunkiem przyklejonemi do żółtéj jego sierści. W ten sposób żyjąc, wyrosła na dziewczynę dużą a niekształtną, bo nogi jéj były zbyt długie w stosunku do tułowiu, a wydłużała je jeszcze krótkość odzieży. Włosy za to miała prześliczne do połowy ją okrywające, a często, przez wiatr lub gwałtowne jéj ruchy, tak na twarz opadłe, iż z za nich przeglądały tylko dwie ciemne źrenice, posiadające blask i wy-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/248
Ta strona została uwierzytelniona.