Czasem, gdy był już bardzo zmęczony przepisywaniem urzędowych papierów, które mu z biura Izby cywilno-kryminalnéj, w dowód szczególnéj łaski i ufności, do domu brać pozwalał Sekretarz powyższéj Izby, a jego szkolny kolega, Maryan Dębski; czasem, gdy w domu tym jego, to jest w izdebce, umieszczonéj pod dachem trzypiętrowéj kamienicy, powietrze stawało się tak duszném, że każde odetchnięcie oblewało mu czoło kroplistym potem, albo tak zimnym, że z ust ulatywały mu gęste kłęby pary; czasem, kiedy wśród zajęcia tak nudnego, że wielu innych usnęłoby nad niém, powstawał w jego głowie wielki gwar żywych, niecierpliwych, niby ptaki do lotu, rwących się do swobody myśli: gwałtownym ruchem odrzucał on pióro i ręką, drżącą od niecierpliwości, sięgał po jednę z książek, których ilość znaczna leżała koło niego, na stole, podłodze, dwu kołyszących się stołkach i kilku przybitych do ściany deskach. Wyciągał rękę do książki, ale wnet ją cofał. Walczył z sobą wido-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/009
Ta strona została uwierzytelniona.