Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/048

Ta strona została uwierzytelniona.

i mokremi łąkami, jak grób. Antypody, mówię ci, koniec świata. Babka, święta kobieta, ale od rana do wieczora różańce odmawia, albo na sługi gdérze; koło niéj dwie odwieczne baby, które jéj usługują, kury hodują i séry robią, święte takie, ale straszne, jak czarownice. Stary ekonom, trzech parobków, dwie dziewki folwarczne... ot wiész? jedna z nich śliczna była, jak malowanie i, żeby jéj babka nie wydaliła, kto wié, czy wyjechał-bym z Hrynek. No, ale wydaliła, bo te baby czarownice plotek na nas narobiły. Nieprzyjemności z tego powodu miałem mnóstwo i, co prawda, nie bardzo może tęgo spisałem się z tą Pawlinką. Ale kiedyż bo nuda była... Żeby to był majątek większy, wziął-bym się może do gospodarstwa, ale folwarczyna taka, że, jak pies na niej położy się, to ogon mu już na cudzych gruntach leży. I w dodatku stary ekonom, który do niczego wtrącać się nie dawał. Jedzenia było w bród i wygody wszystkie; ale człowiek nie świnia, żeby tylko jadł ciągle i wylegiwał się... innéj téż przyjemności jakiéjś potrzebuje i jakiegoś celu do życia. Nabrałem był z sobą książek i z początku dużo czytałem... potém jakoś i to zbrzydło. Zacząłem jeździć do miasteczka, tam poznałem się z kilku oficerami. Grywaliśmy z sobą trochę w bilard, trochę w karty, aż jeden z nich zaczął mnie namawiać, abym do wojska wstąpił. Z początku jakoś mi się to nie zdawało. Nie mogłem przywyknąć do myśli, że z moich projektów uczenia się