Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.


Otrzymał więc stałe zajęcie przy jednym właśnie z dwu tych stolików, które stały u dwu ogromnych okien sali audyencyonalnéj. Wchodził do sali codziennie o godzinie 9-éj zrana, siadał przy stoliku i nie wstawał do 3-ciéj lub 4-téj, chyba zawołany przez którego ze zwierzchników, co się jednak zdarzało rzadko. Dokoła niego wrzał najczęściéj ruch i gwar, całkiem mu obojętny. Pogrążony w robocie swéj, na nikogo nie patrzał i nic nie słyszał. Czasem tylko, gdy sala bywała wyjątkowo pustą i cichą, podnosił głowę z nad papierów i przez chwilę wsłuchywał się w ciszę, tém rozkoszniejszą tutaj, im rzadszą, a którą przerywało tylko poważne stąpanie przechadzającego się po przedpokoju Rębki i dochodzące z sali posiedzeń, głośne, monotonne czytanie. W chwilach tych, kędyś w dal rwące się oczy jego zatrzymywały się na wielkich szybach okna, po których w jesieni ciekły grube strugi deszczu, albo na wiosnę