Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.

dźwięcznym, chłodnym głosem wymawiane pytania: „na co ci to? co ci z tego przyjść może?” A potém: „bez celu... niepraktycznie!”
Niepraktycznie! Ależ w człowieku, kędyś tam, w głębinach piersi jego, w zwojach jego mózgu bywają wielkie moce pociągów i pragnień, które porywają go, jak silne fale, i niosą ku brzegom często, nieznanym. Ależ w wielkiéj ciszy téj, która go otaczała, w téj bezgranicznéj samotności, na którą żalił się przed chwilą, słyszał on śpiew Syren, zamieszkujących niezmierne morze wiedzy.

„Ku nam, ku nam statek nakieruj,
Głosom przysłuchać się naszym!”

I, nie wiedząc: poco mu to? nie myśląc: co mu z tego przyjdzie? rok życia oddał-by chętnie za jednę noc słuchania.