Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.
VII.


Obciążony rękopismem swym i pożyczonemi książkami, Ławicz wrócił do swéj izdebki. Bez gniewu, bez rozpaczy, wsunął rękopism do małéj szafy, w któréj znajdowało się kilka koszul, para znoszonych butów, kilka liber czystego, i gruby zwój zapisanego papieru; potém, z powolnemi ruchami głęboko zamyślonego człowieka, usiadł przy swym stoliku i roztworzył jednę z pożyczonych sobie książek. Im dłużéj czytał książki te, tém więcéj utrwalał się w przekonaniu, że Dębski powiedział mu zupełną prawdę. Zanadto był oświeconym, aby mógł nie zrozumiéć wskazanéj sobie prawdy, zanadto czcił naukę, aby mógł prawdzie zrozumianéj zaprzeczać. Zdumiony głębokością nieświadomości własnéj, zamyślał się często i patrzał w zagadkę małéj owocności ogromnéj swéj pracy. Zamyślał się teraz daleko częściéj i ciężéj, niż wprzódy. Czytywał chciwie, chciwiéj nawet, niż dawniéj; lecz od czasu do czasu podobnym bywał do