Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

stępowaniem nieobecnego pana domu, aby módz wiele czasu poświęcać jednemu z gości. Odbiegł więc, bo usłyszał, że w większym salonie proszono pannę Alinę, aby śpiewała. Wkrótce téż piękny i dobrze wykształcony głos kobiecy wzniósł się nad spadającym i w ciszę zamieniającym się gwarem. W téjże chwili Ławicz wyszedł do przedpokoju, a zamieniwszy tam kapelusz Kaplickiego na swoję czapkę, znalazł się na wschodach. Czy wypadało mu tak opuszczać zebranie, nikogo nie żegnając? ani pomyślał o tém. Nie chciał téż słuchać śpiewu panny Aliny.