Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.
IX


„Jakąż jest droga moja?” Było to pytanie, które od czasu pewnego, dniem i nocą, w biurze i na ulicy, prześladowało Ławicza, niby zwrotka pieśni, na różne tony wyśpiewywana, po mózgu jego krążąca.
Jakto! miał lat dwadzieścia kilka, tak wiele już pracował, tak ciężko i oddawna wywalczał sobie możność oddychania powietrzem téj ziemi, a jeszcze nie wiedział, jaką jest droga jego? Tak, nie wiedział z razu, lecz potém, gdy zgłębiać zaczął pytanie własne, dowiedział się, że nie było przed nim drogi żadnéj.
Dnia pewnego, wróciwszy z biura i roztworzywszy przed sobą książkę, uczuł, że czytać nie może. Ciemne fale jakby mgły wilgotnéj, albo krwi zbiegającéj do powiek, zawieszały się pomiędzy oczyma jego a kartami książki. Myślał, że dla niego nie było na świecie miejsca, na którém mógł-by siać zebrane ziarna i cieszyć się nadzieją, czy widokiem plonów; że nie