Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/235

Ta strona została uwierzytelniona.
XI.


Pięć lat minęło. Znaczna część mieszkańców X. zna i widuje często Zygmunta Ławicza, obrońcę sądowego, który, pomimo braku kwalifikacyi naukowych i urzędowych tytułów, posiada klientelę dość znaczną i byt materyalny, średnim dostatkiem będący. W mieście niemałém, ale i niewielkiém także, ściąga on na siebie uwagę prawie powszechną, przez to szczególniéj, że uchodzi za wielkiego oryginała i dziwaka. Już sama powierzchowność jego odznacza się cechami niezupełnie pospolitemi. Szczupły i, od długiego jakby pochylenia się nad czémś, na przód nieco podany, przy piérwszych spotkaniach z ludźmi jest on zawsze nieśmiałym i niezgrabnym, a ubranie jego, zarówno jak całe obejście się, świadczy o zupełnéj nieznajomości form światowych i panujących mód, albo téż o głębokiém ich lekceważeniu. Wcale téż nie ubiega się on o stosunki z ludźmi, owszem, unikać ich się zdaje, a napewno już wyraźnie unika wszelkiego zetknię-