stanowił dobrze zabezpieczyć się w tym względzie i ubrał się od stóp do szyi we flanelę. Gdy mu przyszło z doliny Białki Roztokę przebywać, dążąc do Pięciu Stawów koło Siklawy, ledwo zdołał przetrzymać gorąco nabawiające go strasznych potów, a nie było można temu zaradzić. Po przebyciu prawie milowej[1] Roztoki nabrał dokumentnie przekonania, jaki strój się stósuje do wycieczek w górach.
Gdy w Tatrach trzeba zasze być przygotowanym na zmoknienie, bo wśród najpiękniejszej pogody zjawia się łatwo chmura obdarzająca tęgim deszczem, schronić się nie ma gdzie, więc wypada mieć podwójny ubiór dla przewdziania po powrocie do domu, okrycie ciepłe powyżej polecone do wysuszenia bardzo wygodne gdziekolwiek nad ogniem. Kieszenie, zapięcia trzeba dobrze obwarować, aby się z nich co prędko nie uroniło przy ciągłym rzutnym ruchu podróżującego w górach, szczególnie zégarek winno się mieć na baczności, tak go umieszczając, aby nie wyleciał lub się nie urwał. Z wielkiem pożałowaniem opowiadają przewodnicy i pokazują miejsce, gdzie pewien podróżny w drodze do Pięciu Stawów na Swistówkę idąc po łomach granitu, uronił zégarek złoty pomiędzy niemi; słyszano dźwięk odbijającego się o kamienie w szczelinie, a nie można się było nawet kusić o jego wydobycie. Mnie samemu zdarzyło się przy schodzeniu z Zawratu zgubić pistolet; stratę jego spostrzegłem zaraz przy źródle w dolinie Pięciu Stawów; obie-
- ↑ ok. 7,5 km