Stary baca rej im wodzi.
Pies liptowski strzeże owiec.
A przez lato juhas zbrodzi.
Każdy potok i manowiec
(Winc. Pol.)
Witają gości bardzo uprzejmie pasterze zwani tu juhasami jak i ich zwierzchnik, zwany bacą, który jest całego szałasu gospodarzem. Wdają się w rozgowory o wszystkiém; najprzód ciekawi wiedzieć, zkąd podróżny przybywa i co słychać w świecie; proszą do swojej szopy zwanej szałasem, częstują żętycą, jaką mają, świeżą, gorącą lub zimną, a nawet i kwaśną, która lepiej smakuje wielu osobom dla nasycenia pragnienia.
Po odpoczynku ruszając daléj w drogę wypada gościowi odsłużyć się szałaśnikom za przyjęcie żętycą albo datkiem małym pieniężnym na tytoń zwany habryką albo samym tytoniem lub cygarami. Odchodzących podróżnych żegnają szałaśnicy szczerem pozdrowieniem: Boże was prowadź!
Zdaje się może niejednemu, że chcąc zwiedzić Tatry, dość mieć potemu siły i zmysł rozpoznawczy, a co najwięcej dobrą mapę; tymczasem to wszystko nie wystarcza, aby się tam bez przewodnika obejść było można. Były zdarzenia, że nieświadomi gór, po przybyciu do Zakopanego, pusz-