rami, najeżonemi stalaktytową formacyą, po której ścieka ciecz biała wapienna, nazwana przez górali mlekiem kamienném. Znajdowane tu liczne kości mają pochodzenie z niedźwiedzi, sarn i jeleni[1], z czego wnosi się, że te pieczary służyły za legowisko niedźwiedziom, dokąd sobie łupy znosiły.
O ile na oko sądzić mogłem, to ta wspaniała grota wysoka jest na 40 stóp[2], a rozległa w szerz 50[3] wzdłuż koło 100 stóp[4], nie wliczając w to jej rozgałęzień. Zeszedłszy po zwiedzeniu groty na drużynę a obejrzawszy się ku południowi, widać czerwonawe usypiska, jest to ruda wybornego żelaza. Kopalnie, zwane w Tatrach baniami, ciągną się głęboko, lecz wywóz rudy po strasznej drodze, którą każdy ulewny deszcz coraz bardziej niszczy, każe podziwiać zręczność górskiego ludu, że wózka nie roztrzepie i koniąt nie pozabija. Robotników w bani twarda jest i ciężka bardzo praca, a przy pierwiastkowych przyborach górniczych jeszcze grożąca śmiercią przez zasypanie, przynosi im nader nędzną nagrodę. Opowiadano mi, że pracujący krwawo cały dzień motyką 30 lub 40 cent. zarabia, jeśli natrafił na bogatszą rudę, a jeśli ruda chuda, to i 10ma centami biedak się zaspokoić musi za swój trud. Cały zysk z nędzy górali ciągną właściciele kopalń pp. Chomolacze[5], z ukosa patrząc na gości, co przebywając u stóp Tatr, lepszego zarobku dostarczają ludowi.
Strona:PL Eljasz-Radzikowski-Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.