miejscu złém do przejścia, bo jakiś potoczek tu dążący do połączenia się z potokiem Roztockim rozlewa się między drzewami i tworzy olbrzymią kałużę. Minąwszy tę moczarę i skręciwszy trochę na
prawo, staniemy w osadzie Roztoki, gdzie są szałasy krowie. Ztąd znowu idzie się ciągle pod górę milę[1] wielką po żmudnej drodze i kamienistej przy szumie Białki.
Tu i owdzie sączy się potoczek środkiem drogi, to znów kawałek drogi usłanej okrąglakami przypomina, że tu jeżdżono wózkami, a w okół drzewa, krzewy, ogromne łomy granitowe i mnóstwo borowiny. Po dwóch godzinach dochodzi się do upragnionego celu podróży; napatrzywszy się pięknym widokom, zwłaszcza w punkcie, gdzie wgląda się w głąb doliny wiodącej koło Młynarza na Polski
Grzebień. Sterczą tu turnie przepaściste bardzo imponujące, których nazwy bardzo dobrze obeznany z kształtem gór wymieni, przewodnicy zaś zwykli bez zająknienia kłamać imiona, aby się wobec gości nie kompromitować. Najlepsza w tym względzie dobra mapa, bo wskaże rzeczywistość.
Kawałek drogi przed Morskiem Okiem jest źródło zimnej wody (+ 3° Rm.[2]) i wybornej do picia: ztąd trzeba czerpać, bo jezioro ma wodę stokową i deszczową, a więc do picia wcale nie dobrą.
Napowrót wraca się zupełnie tą samą drogą o tyle ułatwioną, że się idzie przeważnie na dół, od Morskiego Oka do Roztoki, potém z Waks-
Strona:PL Eljasz-Radzikowski-Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.