kosodrzewiną. Przeszło dwóch godzin na to potrzeba, a każdemu radzę tę trochę czasu poświęcić dla obejścia całego jeziora, bo urocze i zachwycające widoki wynagrodzą trud i czas, a przytém chcąc coś poznać dokładniej, powinno się z kilku stron to obejrzeć. Jeżeli się puścimy zachodnią stroną, to po śladzie gdzieniegdzie jakiejś ścieżki, stąpając po olbrzymich głazach, czasem tuż nad samą wodą przychodzi się nad potoczek, co z pod Mnicha ze skały spada, tworząc wodospad prześliczny, ustrojony limbami.
Następuje brzeg południowy jeziora, prawie usypiskiem żwirowym założony, a spojrzawszy w górę strach bierze na widok strasznych turni Mięguszowskiej Góry, krocząc właśnie po jej stopach.
Gdy dochodzimy do wschodniego brzegu, mamy przed sobą wał wyniosły ma 526′ [1] skalisty, porosły
pięknemi limbami, po którym z szumem spada potok z Czarnego Stawu do Morskiego Oka. Podstąpiwszy bliżej, gdzie się poczyna ścieżka w ukos po bujnej trawie, mchu, to po głazach lub litej skale, na wierzch do brzegu Czarnego Stawu, podziwiać trzeba wspaniałość tego tu potoku, jak w kaskadach różnej wielkości po skale toczy wodę i pieni się nim zginie w masie wód Morskiego Oka. Wschodnia strona jeziora Rybiego o tyle jest przykrzejsza do obejścia, chociaż ścieżka wiedzie wokoło, bo mokro bardzo, szczególnie grzęznąć trzeba wśród
- ↑ 166 m