Kto przybywszy do Morskiego Oka ma kilka godzin czasu do rozporządzenia, niech ich nie traci na próżném siedzeniu, lecz niech dąży dla zwiedzenia Czarnego Stawu, a sutą znajdzie nagrodę za tę trochę trudów i 4 godziny czasu, rachując pół godziny na wspinanie się od brzegu Morskiego Oka nad brzeg Czarnego Stawu, pobyt tam 20 minut, zejście 10 minut, obejście Rybiego przeszło 2 godziny, a 1 godzinę wliczyć trzeba na odpoczynki, spostrzeżenia i t. d.
Wejście do Czarnego Stawu jest nużące i dość przykre, ale zupełnie bezpieczne dochodząc do wierzchu 526′[1] nad poziom Morskiego Oka, stajemy przed dużym z żelaza ulanym krzyżem, umieszczonym w sporym łomie granitu. Dawniej miała tu być tablica z napisem: Hic non plus ultra, non supra, nisi in cruce D. N. J. Christi. Dziś już tego nie ma, tylko u góry J. N. R. J., zwykłe litery nad ukrzyżowanym Chrystusem umieszczone, a u dołu cyfry G. Z. i rok 1823. na pamiątkę bytności biskupa tynieckiego Grzegorza Zieglera.
Ztąd widać Morskie Oko w całej rozciągłości okazale, w ogóle ztąd, gdzie spojrzeć, widok niezrównany, godzien uwielbienia, należy do najpyszniejszych w całych Tatrach. Naraz poimy wzrok to Morskiem Okiem, to Czarnym Stawem, to tur-
- ↑ 166 m