jących rok rocznie. Napowrót dążąc tedy na dół, bardzo ostrożnie trzeba schodzić, aby nóg nie powykręcać na sterczących korzeniach z pomiędzy tej śliskiej powierzchni, a jeśli noc zaskoczy, to wielka bieda to miejsce przebywać.
Wyszedłszy przecie na grzbiet, idzie się nim ciągle wśród lasu aż do ścieżki po pod szczytem Opaleńca wiodącej po skale wapiennej lub usypisku po nad Upłazem Skupniowym, mając pod stopami dolinę Olczyską, zamkniętą od północy dwoma wierchami Kopieńców (niższy 4098′, wyższy 4248′[1]), z niej dolatuje szum dzikiego Olczyskiego potoku.
Z grzbietu Opaleńca wchodzi się na źwirową ścieżkę pochyłą po zboczu Kopy Królowej po nad dolinką Jaworzynki. Czuby trawiaste, które tu mijamy, nazywają się Królowemi Kopami (północna 4887′[2]) od Króla, włościanina, ich właściciela. Widok ztąd piękny, szczególnie na zachód ku Giewontowi, gdzie widać wszystkie rozpadliny, któremi wychodzi się na Giewont, na Kopę Kondracką itd.
Następnie stajemy na pięknej polanie rozłożonej po pod Kopą Magóry na hali Królowej, zkąd naraz nam się odsłania pasmo nagich turni, tu i owdzie ośnieżonych, począwszy od Wielkiej Koszystej aż do Świnnicy, poniżej zalega całą masą las dolinę Suchej Wody. Po za nią stérczący grzbiet Żółtej Turni kryje za sobą dolinę Pańszczycę, co się rozłożyła między Wielką a Małą Koszystą. — Żółtą Turnią nazywają część Małej Koszystej, wy-
- ↑ odpowiednio: 1295 m i 1343 m; wg współczesnych pomiarów 1328 m n.p.m.
- ↑ 1545 m; Wielka Kopa Królowa – 1531 m n.p.m.