Miło przy napotkaniu szałasu *[1] pogadać z bacą, który, jako wybraniec, bywa zwykle człowiekiem rozsądnym i uczciwym. Koło święta Wniebowzięcia N. Panny Maryi (15. Sierpnia) spędzają już owce na dół dla rozpoczynających się żniw. Na kilka dni przedtém odbywa się na szałasie częstokroć hu-
- ↑ * Niektórzy uczeni piszą sałasz, a nie szałas, wywodząc tę pisownię od wymawiania po węgiersku; u Madziarów bowiem:
s brzmi jak polskie sz, sz ,, ,, ,, s, gy ,, ,, ,, di, cz ,, ,, ,, c, cs ,, ,, ,, cz, zs ,, ,, ,, ż, y ,, ,, ,, i. A zatém wyrazy, które lud w Tatrach przyjął od Węgrów, miałyby się wymawiać czysto po madziarsku wbrew ogólnie już przyjętemu wymawianiu, a mianowicie sałasz od szállas (mieszkanie, gospoda), bacza od bács (owczarz), juhas od juhász (owczarczyk — jub, owca), koszar od kos (baran), perć (ścieżka) od bértz (góry). Tymczasem nikt nie mówi: bacza, lecz baca, ani sałasz, ale szałas, lud wymawia sałas, a w odmianie: w sałasie; wykształceni mówią i piszą: w szałasie, coby istnieć nie mogło, bo w spadkowaniu wypadło by: w szałaszu.
A zresztą, gdy wyraz szałas zyskał obywatelstwo w całém naszém piśmiennictwie, tém samém trudno przywracać mu pierwotne brzmienie, bo wywody, wprawdzie słuszne, w następstwie powyższej zasady odarłyby z narodowej szaty wszystkie wyrazy od obcych przejęte, w którą je odziały przez używanie wymogi naszej mowy.