W Eminescu, potomku starego rodu, rozegreła się rozstrzygająca walka pomiędzy płomiennością podniosłego życia, a zarodkiem zupełnego zniszczenia — walka pomiędzy genjuszem a obłąkaniem.
Straszliwa walka! — droga wiodąca do Nirwany bolesna i bohaterska zarazem. Zważcie: w najbardziej chorym mózgu — najjaśniejszy intelekt!, najbardziej udręczony duch w ciele docna zmarnowanem! — I jeśli płakałem, gdy go przyjaciele i wrogowie, czciciele i zazdrośnicy odprowadzali pod „świętą wierzbę“ — doprawdy, nie śmierć jego wycisnęła mi łzy! — nie śmierć — lecz udręka jego życia — i wszystko to, co ten niezmiernie wrażliwy człowiek wycierpiał, z powodu warunków opacznych, przez ludzi i przez siebie samego.
Eminescu wycierpiał wiele; i głodu doznał poddostatkiem, i chłodu; — lecz nie ugiął się nigdy; odlany był z szlachetnego, rzadkiego, wyjątkowego kruszcu.
Pokolenia za pokoleniami — z zachowaniem uroczystej pompy — pójdą tą stromą drogą, która wiedzie do Szerban‑Woda na smętarz; pójdą i ci — a tych najwięcej, — którzy nicością wypełniają czas swego bytowania na ziemi; — i cóż — ? — nierychło znajdzie się duch, który dorówna Michałowi Eminescu.
Niechajże to serce tak bardzo na pokusznenie wiedzione spoczywa w spokoju!
Natchniony buddysta jest już szczęśliwy: wszakże wrócił do Nirwany, o której tak pięknie pieśnił, której z utęsknieniem pożądał; — wrócił — zapóźno dla siebie — dla nas nazbyt wcześnie...
Strona:PL Eminescu - Wybór poezji i poematów.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.