Ta strona została uwierzytelniona.
gdzie z hal dzwonienia wiatr nawiewa
rozdrgane we wszechświecie —
tam mi lipowe stare drzewa
zawonią świętem kwieciem —
tutaj ucieczkę przed udręką
zyszczesz, pielgrzymie, bez ocknienia —
śnieg grób nakryje biało, miękko —
grób, serce i wspomnienia.
Gwiazdy przez drzew rozchwiane wiechy
z nocnego lśnią posłania —
zda się — druhowie ślą uśmiechy,
przyjazne powitania.
Świat w nieprzerwanych żądz dzikości
toczy się burzy kołem —
— tymczasem w mojej samotności
już stałem się popiołem — —