Ta strona została uwierzytelniona.
Wonczas niejaki Katal żył
przebiegły choć układny —
podczaszym był, z dworzany pił
przy każdej uczcie biesiadnej.
Królowej nosił długi tren
i dotrzymywał jej kroku —
podły był w dzień, lecz pełen wen
i zuchwałości w mroku.
Wargi miał jako wiśnie dwie —
rumianość lic — maliny;
— czatował; — wreszcie zakradł się
do pięknej Kataliny.
O, jakże kwitnie w chwale kras!
jak dumna cała postać!
— ejże, Katalu, dobry czas!
dziś musi twoją zostać!
Nadarza się sposobny kąt —
więc chwyta ją w ramiona —
„— mości Katalu — cóż za błąd,
wszakżem nie twoja żona!“ —