Ta strona została uwierzytelniona.
O, rozsnuj zbawcze, dobre sny
nad duszy mej cierpieniem —
moją miłością pierwszą — ty —
i tyś ostatniem tchnieniem.“
Ujrzał Hiperjon w wirze mąk
jak płoną zachwyceniem —
— jej lic dotyka drżenie rąk —
— objęła go ramieniem...
Lipowych kwiatów złota woń
rozsiewa wkoło uroki —
padają płatki na ich skroń,
na utrefione loki.
Wtem ona wznosi jasny wzrok
— spostrzega Hiperjona —
szepce upojnie w wielki mrok —
spragnione wznosi ramiona:
„Zejdź ku mnie, swe promienie zlej,
o gwiazdo oszołomień —
przeniknij gąszcz prastarych kniej
i szczęście me opromień“.
Drży gwiazda śród niebiańskich głusz,
jak zwykle skrą migoce —
— zbłąkaną łódź wywodzi z burz
przez nieprzejrzane noce.