powszechnej jedności, zamieszania w Portugalii, które aż tam dosięgły, klimat Europejczykom nieprzyjazny, stały się przyczyną, iż chrześcijaństwo niższej Gwinei było prawie pozbawione pomocy europejskich kapłanów; zawsze jednak pisma wspominają, że tam kapucyni z wielką pomyślnością pracują. Liczba wiernych w r. 1845 dochodziła do 600,000. — 20) Apostolski Wikaryjat w Kapland, czyli na przylądku Dobrej Nadziei. Kapland jest to koniec południowej Afryki, osada Anglików. Liczy ludności do 150,000, stolica zaś 20,000: składającej się z Afrykanów i Europejczyków. Prawie każdy naród miał tam swych przedstawicieli; tylko Kościół katolicki, który w ostatnich czasach liczył wiernych do 10,000 był zapomniany. Zmarły papież, Grzegorz XVI dla zapewnienia pomocy duchownej katolikom, wśród różnowierców, mahometanów i pogan zamieszkałych, oraz dla opowiadania ewangelii okolicznym dzikim ludom w r. 1837 ustanowił tam Wikaryjat Apostolski i mianował pierwszym przełożonym Rajmunda Grifflth, dominikana. — 21) Biskupstwo Malty, liczy się także do kościołów Afryki. Na tej wyspie już ś. Paweł apostoł opowiadał ewangelije i dom Publijusza był pierwszym domem Bożym. W dziewiątym wieku podbili ją Arabowie; w dwunastym należała do Sycylii; za Karola V w wieku szesnastym była siedzibą zakonu rycerskiego ś. Jana Jerozolimskiego, albo Kawalerów Maltańskich, który bronił chrześcijanizm od jego wrogów. Malta z wysepkami Gozzo i Comino, liczy 110,000 wiernych; a Valetta stolica biskupia do 40,000. X. P. Rzew.
Afrykańskie Dzieje i Podróże. Ogólne dzieje Afryki oczywiście pokryte są mgłą jeszcze gęstszą, niż jej geografija, bo jakkolwiek Egipt i brzegi morza Śródziemnego ważne zajmują miejsce w historyi powszechnej, przecież ogromne kraje Afryki środkowej w tej historyi nigdy żadnego udziału nie przyjęły. Nic tedy tu nie powiemy o przeróżnych kolejach tej części świata, o ile znaną była i jest starożytnym i nam samym, nic o dawnej oświacie egipskiej, która wyszła z Nubii a skończyła się na Ptolemeuszach, ani o państwie Kartagińskiém, które wydawszy wielkich ludzi i wielkie stworzywszy rzeczy, upadło pod współzawodnictwem Rzymu, ani o władzy samych Rzymian, której ślady na brzegach Afryki dziś jeszcze zadziwiają swym ogromem, a którą obaliło wtargnięcie Gotów i Wandalów, ani też o islamizmie, który przez czas jakiś w Afryce główną sobie obrał siedzibę, ani nakoniec w nowszych czasach o zdobyczach Turków i Europejczyków. Wszystkie te wypadki dziejowe opisane będą w miejscach każdemu najwłaściwszych; tu zaś pokrótce zajmiemy się jedynie kolejnemi w Afryce podróżami i odkryciami od najdawniejszych aż do ostatnich czasów. Oprócz jednej tylko doliny Nilu, którą pod dzisiejszą nazwą zwano w najodleglejszej starożytności, jako kolebkę sztuki, nauki i handlu, reszta Afryki, nawet okolice najbliższe Nilu, w epoce najbardziej kwitnącego stanu Egiptu, pogrążoną była wzupełnej ciemności. Zdaje się że Libiją nazywano wszystko, cokolwiek nie należało do Egipcyjan, a daleko później dopiero Grecy i Rzymianie zbadali dokładniej brzegi Morza Śródziemnego, i w głąb’ kraju zapuścili się chyba po Niger (dzisiejszą Dżolibe), jakkolwiek i wówczas zapewne poznali ledwie granice Numidyi, zamieszkałej, jak twierdzili, przez Getulów i Etyjopów. Pomimo tego jednak zdaje się rzeczą niewątpliwą, że za czasów Faraona Necho, Fenicyjanie popłynęli na około Afryki, i że Kartagińczykowie lepiej od nas znali niektóre kraje środkowe tej części świata. Ważne w tej mierze poszukiwania złożone są w dziele Joachima Lelewela, p. t.: Badania starożytności we względzie geografii (Wilno 1818); historyję zaś podróży afrykańskich aż do odkryć w naszych czasach skreślił Anglik Murray w swojém dziele „Historical accourt of disco veries and travels in Africa.“ (Wiadomość historyczna o odkryciach i podróżach w Afryce; 2 tomy; Edymburg, 1817). Z dawniejszych po-