i Lelów. Chłopi mu pomogli, źe dostał Sandomierz, a potem szlachta, że i Kraków, i tak powoli wrócił do Sieradza, Łęczycy i Kujaw. Jednak mieszczanie krakowcy sami prawie Niemcy, niebardzo mu sprzyjali. Zamknęli miasto i Bolesława ks. opolskiego przywołali. Tego buntu przewódzcą był Albert wójt krakowski. Zamek pozostał przy załodze Władysława Łokietka, który przybywszy wnet z wojskiem, tak ścisnął miasto, że przewódzcą Albert i mieszczanie musieli rozpocząć układy. Bolesław i wójt Albert zostali puszczeni; wielu zaś Niemców ukarano śmiercią. Król zabrał dobra Albertowi i synom jego. Było to r. 1304.
Albert z Medyjolanu, kanonik raweński, był przydany do pomocy Janowi arcybiskupowi bremeńskiemu jako drugi legat do Polski dla rozsądzenia nietylko sprawy Władysława Łokietka z Krzyżakami, ale w ogólności wszystkich z zakonem zajść inflanckich i polskich. Bulla Klemensa V do nich w tym celu wydana, była datowaną w Avignionie 19 Czerwca 1309 r. Albert ten był kapelanem papieskim. O skutkach tego poselstwa, ob. Jan arcybiskup bremeński. Jul. B.
Albert (Olbracht), kanclerz dobrzyński, proboszcz bocheński, sławny dyplomata z czasów Kazimierza W. Był synem Krystyna, kapłanem wyświęconym w dyjecezyi krakowskiej, pisarzem publicznym z władzy papiezkiej i cesarskiej. Król do rozsądzenia sprawy swojej z Krzyżakami, w czem delegowani papiescy brali udział, wyznaczył za pełnomocników dnia 7 Stycznia 1339 r.: Jarosława Bo-gorję ze Skotnik, archidyjakona krakowskiego, Bertolda z Raciborza i Alberta, który nie był wtedy jeszcze kanclerzem, zresztą miał wszystkie wyliczone tu dostojności. Zasiadał tedy i pracował w Warszawie prawie rok cały, gdy sąd rozpoczął się w Lutym, a skończył dopiero we Wrześniu. Kiedy później w r. 1352 posłował od króla do papieża, już był kanclerzem dobrzyńskim, z czego niesłusznie Wiszniewski (w Hist. Lit. Pols. II, 196) zrobił nazwisko i pisze go: Olbracht Dobrzyński. Podówczas jeszcze różne księztwa złączone w jedność polską miały swoich kanclerzów, była to pamiątka dawniejszej udzielności: otóż i Albert był kanclerzem księztwa dobrzyńskiego; co znowu płatając niektórzy liczą go do kanclerzy krakowskich, a nawet koronnych, na zasadzie, że był przy królu Kazimierzu. Król ów miał wielu jeszcze prowincyjonalnych kanclerzy i rozmaicie ich używał; teraz np. słał Alberta do Awinjonu do papieża Klemensa VI z prośbą o pokutę i rozgrzeszenie za śmierć Baryczki. Była też i druga przyczyna tego poselstwa: król czeski chciał odłączyć od metropolii gnieźnieńskiej biskupstwo wrocławskie i wcielić je do pragskiej, którą świeżo co na metropoliję wyniósł. Mógł przez to zginąć ostatni wpływ Polski na Szlązk, i dla tego intrydze niemieckiej trzeba było zapobiedz. Trzecia sprawa poselstwa była, żeby papież na pomnożenie sił wojennych przeciw najazdom Litwy i Tatarów, pozwolił królowi przez lat cztery pobierać dziesiąty grosz z dóbr duchownych. Albert dobrze usłużył królowi i ojczyźnie: otrzymał rozgrzeszenie pod warunkiem pewnych nadań kościołowi, Wrocław wywalczył dla Gniezna i dziesiątego grosza pozwolił papież. Najtrudniejsza była sprawa wrocławska, gdy w Awignionie spotkał się oko w oko z Albertem poseł cesarski Teodoryk Czech, dawniej szafarz kuchenny, który właśnie starał się o poddanie Wrocławia Pradze. Teodoryk pokazał papieżowi jakieś listy, niby Kazimierza króla, na mocy których domagał się, ażeby papież wysłuchał cesarza. Albert zarzucił wtedy Teodorykowi sfałszowanie listów królewskich i postawił na swojem, lubo podobno i stolicy apostolskiej w tej sprawie o rzecz chodziło, gdy Wrocław pod Gnieznem zostając płaciłby dalej świętopietrze, ale uwolniłby się od niego, gdyby należał do metropolii czeskiej (Narusz. ks. 23, 5). Ztąd gniewy wielkie cesarza i Teodoryka na Alberta, na których kanclerz nie wyszedł dobrze. Ze słów kronik albowiem wyrozumiewając prawdę, widzimy, że Albert posiadał dziekaniję kate-