mania tak cudownego przetworu, ludzie najznakomitsi i najuczeńsi nie wachali się poświęcić alchemii pracy całego życia, spokoju i dostatków. Kto był tak szczęśliwym, że kamień filozoficzny zrobić potrafił, nosił nazwisko Adepta. Początek tej nauki kryje się w nieprzeniknionej pomroce przeszłości. Niektórzy badacze, w mytach starożytnych, o złotém runie, o królu Midasie, upatrują związku z alchemiją. W kolebce umiejętności ludzie łudzili się pozorami, a przypadkowo otrzymany mosiądz brali za złoto; aliaże złota z miedzią, srebra z cyną, brano za przysparzanie tych metali. Zdaje się nawet, że owe mieszaniny naprowadziły na myśl, sztucznego powiększania szlachetnych metali i wnioskowania, że one są mieszaniną podlejszych. Arabowie zupełnie inaczej rzecz tę pojmowali; nauczywszy się po zdobyciu Alexandryi destyllacyi od Greków, poddając temu działaniu najrozmaitsze ciała, utworzyli szereg istot nowych, które dla subtelności i mocy nazywali: spiritus. Późniejsi badacze widząc powstawanie ciał zupełnie nieznanych, przez mieszanie rozczynów rozmaitych soli, wpadli na myśl transmutacyi metali i ogłosili je wszystkie za ciała złożone z nieznanych dotąd pierwiastków. Że zaś nieznali ani owych pierwiastków, ani ich własności, ni liczby, przypuścili więc trzy, nadając im symboliczne nazwy ciał znanych. I tak: pierwiastek główny, nadający metalom połysk, topliwość, i ciągłość, zwano Mercurius; istotę będącą przyczyną rdzewienia, kruchości i twardości, skutkiem której metale nieszlachetne, wystawione na działanie ognia, zamieniają się w popiół nazwano Sal; nakoniec ciało redukujące owe popioły a nadające metalom kolor, otrzymało nazwę Sulphur. Ztąd to powstali trójmateryjaliści, biorący za godło znak symboliczny S. S. M. (Sal, Sulphur, Mercurius). Równocześnie powstali Mistycy, którzy niedbając o jasność rzeczy, szukali w przyrodzie analogii i podobieństw, przypuszczali oni że ciało martwe, ożywione duszą (anima, spiritus, essentia) może wydawać podobne sobie istoty podobnie jak zwierzęta i rośliny. Duszą tą jest wedle nich Tynktura czerwona. Inni nakoniec zapatrując się na rudy lite krzaczkowate (dendryty), widząc jak się na blaszcze miedzianej osadza z rozczynu soli srebrnej, lity metal (arbor lunae), wnosili że metale podobnie roślinom wschodzą z nasienia i rozrastają się. Gdy zaś mniemali, że tylko szlachetne z szlachetnego zrodzić się może, więc też do roboty tynktury, szukali złota najczystszego (aurum superlativum). Spory toczone przez alchemików pomiędzy sobą, przerwali chemicy odrzucający wszelkie przypuszczenia, niedowiedzione z szalką w ręku. Łatwo pokonali mistyków, lecz trójmateryjaliści uledz nie chcieli; pomimo wyliczania szeregów ciał prostych; mimo doświadczeń publicznie robionych, wykazujących że z soli, siarki i merkuryjuszu, ni złota, ni srebra zrobić nie można; pomimo wreszcie szyderstw i wzgardy, jakich im nie szczędzono, odpierali zarzuty, twierdząc że przekręcenie wyrazów nie stanowi dowodów, bo S. S. M. są to nazwy symboliczne, i że żaden chemik dowieść nie zdoła, iż metale są pierwiastkami. Jakby na poparcie alchemii od czasu do czasu nieznany adept, jak meteor przebiegał Europę, a dowodami rzuciwszy blask na wzgardzoną naukę, najuczeńszych chemików wprowadzał w wątpliwość. Natomiast nadużycia, oszustwa i szalbierstwa mniemanych adeptów; prześladowania, więzienia i tortury, jakich zbyt często używali panujący i możni dla wyciśnienia tajemnicy, zmusiło alchemików do starannego ukrywania się przed światem z swemi poszukiwaniami, ztąd nawet poszło ich ulubione przysłowie: Tu sapiens tace, ut vivas in pace. Zaciekli stronnicy alchemii, używając języka ciemnego i symboliki, klątwą obrzucali tych, którzyby poważyli się objawić tajemnice światu. Arnold de Villanova powiada: qui relevat secretum artis, maledicetur et morietur apoplexia. Rajmundus Lullus grozi nawet potępieniem mówiąc: Juro tibi supra animam meam,
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/360
Ta strona została przepisana.