nie wykonywają i nauczają, że w wojsku służyć nie godzi się. 7) Bracia Morawscy (ob.) mają członków do 112,000, w 24 gminach i duchownych 33. 8) Kwakrowie (ob.) do 100,000, w 500 parafijach. Przyjście Ducha ś. objawiają oni przez konwulsyje i różne wykrzywiania się. 9) Unitaryjusze (ob.) nie wierzą w Trójcę świętą, mają członków do 180,000, gmin 200 i pastorów 174. 10) Uniwersaliści (ob.) mają członków 600,000, gmin 653 i 317 pastorów. 11) Tunkierzy (ob.) liczą do 30,000 członków, gmin 40 i duchownych 40. Chrzcząc nurzają katechumenów trzy razy w rzece. 12) Szakerzy (Shakers) (ob.) liczą członków do 6,000, gmin 13, duchownych 45, prowadzą życie bezżenne, dobra doczesne mają wspólne; modlitwy przez nos odmawiają i podczas nabożeństwa tańcują. 13) Swedenborgijanie (ob.) mają członków do 5,000, gmin 27, duchownych 33. 14) Mormoni (ob.). Znajduje się w Ameryce wiele jeszcze innych sekt, o których podana jest wiadomość pod właściwemi ich nazwiskami. X. Paw. Rzew.
Amerykańskie młyny (ob. Młyny).
Amerykańskie mosty (ob. Mosty).
Amerykańskie rassy i języki. Powiedzieliśmy już w opisie geograficzno-fizycznym Ameryki, że żaden inny kontynent nie posiada w stosunku do swej ludności tak znacznej liczby narodowości i języków. Otóż z trzech pokoleń zamieszkujących tę część świata, dwa, t. j. kaukazkie i murzyńskie, są napływowe i o nich w innem miejscu mowa już była (ob. Afryka), albo będzie (ob. Azyją). Ale ludzie trzeciego z tych pokoleń, amerykańskiego właściwego, zwykle Indyjanami zwani (ponieważ Kolumb odkrywszy Amerykę sądził, źe przybył do kraju będącego w bezpośredniej styczności z Indyjami Wschodniemi), tyle odrębnych przedstawiają cech charakterystycznych, źe wypadnie im tu obszerniejsze nieco poświęcić miejsce. Podług koloru skóry nazwano krajowców Amerykańskich także rassą czerwoną (red race); jakoż rassa ta pod względem fizycznym odznacza się kolorem miedziano-brunatnym, włosem na głowie gładkim, twarzą szeroką, lecz nie płaską, owszem z rysami wykształconemi, czołem wygiętem w tył, głęboko zarosłem, a więc pozornie bardzo niskiém, które to oznaki charakterystyczne jednak w pojedynczych ludach na ogromnej przestrzeni Ameryki, rozciągającej się przez wszystkie strefy klimatu, oczywiście rozlicznym ulegają zmianom. Pomimo to wszystkie ludy amerykańskie, począwszy od brzegów Oceanu Arktycznego aż do Ziemi Ogniowej, mają jeden typ sobie wspólny, nietylko w konstytucyi fizycznej, lecz również i w fizyjonomii, w przymiotach umysłowych i w języku. Z twarzy czerwonego człowieka wszędzie, na południu i na północy, przemawia jakaś posępna i obojętna powaga, jakieś pognębienie i smutek. Rysy twarzy pod wpływem zwykłych wzruszeń zaledwie się nieco ożywiają, zaś smutnieją i tępieją zupełnie, ilekroć przy braku tych wzruszeń zewnętrznych powstaje ów stan zadumy, w który Indyjanie tak łatwo wpadają i który zawsze dla nich wielki ma urok. Im pokolenia są więcej nieokrzesane, im bardziej cierpią pod naciskiem nieprzyjaciół czerwonych czy białych, tem wzrok ich jest niespokojniejszy i ruchliwszy, tém wyraz ich fizyognomii, staje się niższym; w ludach jednak żyjących już w stanie służebnym, ostra ta surowość niezależnych Indyjan znika zupełnie, a miny ich przybierają raczej wyraz melancholiczny. Otóż jeżeli pod tym względem wszystkich podróżników opowiadania zgadzają się na to samo, mało zapewne jest przedmiotów, względem których mniemania badaczy w tak silnej zostawały z sobą sprzeczności, ile właśnie co do przymiotów umysłowych autochtona amerykańskiego. Wszakże niedługo po odkryciu Nowego Świata (1557)