mowiczach, że nie są szlachta, że idą z neofitów, a więc w obaleniu ich, tak wielkiego gwałtu być nie mogło i niebyło. Litwa wrzała dla tej sprawy i dla wielu innych. Aż się kanclerz spostrzegł i rozpoczął jawne rokowanie z przeciwnikami. Hetman Massalski wzywał Jędrzeja do siebie do Wiejsiej, mówił, że postara się go ukontentować (Stycz. 1756). Kanclerz był gotów podnieść wyżej Abramowicza i posadzić go na krzesło w senacie: wskazywał na kasztelanię brzeską, która właśnie wakowała; hetman Radziwiłł zaś pragnął pomścić się za prawo, że dał przyrzeczenie Abramowiczowi na pisarstwo. Rok przeszło ta sprawa całą Litwę trzymała w zawieszeniu. Abramowicz chciał przestraszyć przeciwników, wyzywał ich, z czego nie rad Massalski cofnął się i nie posłał do Nieświeża Hołyńskiego podstarościego mścisławskiego, który chciał jechać dla układów, chciał go ocalić od zemsty kanclerza. Abramowicz żeby się wzmódz przeszedł do partyi francuzkiej, i zyskał opiekę posła Duranda, do czego otwarł mu drogę stolnik brzeski Matuszewic. Smutny był ale przewidywany epilog sprawy; pisarz Wileński został po prostu panem Abramowiczem, wywarło to wielkie wrażenie na Massalskich, na wszystką szlachtę w ogóle, skoro widziano jak wielkie ma siły familia i jak potężne w rękach swoich środki. Radziwiłł ustąpił i chciał przynajmniej zachować pozory. Starał się o to, żeby deputaci trybunalscy znieśli dla formy wyrok przeciw Abramowiczowi, Bohuszowi: ale kanclerz nie dowierzał, a podskarbi czuwał. Kombinacyja zamierzana doszła dopiero na trzecim trybunale, którego marszałkiem został sługa Radziwiłłowski: Jasiński. Bohusz, który jeździł do Warszawy wybiegał to: Abramowicz przywrócony do pisarstwa, Bohusz do rejencyi. Podług umowy dwa tygodnie tylko Abramowicz był powtórnie pisarzem i zaraz w r. 1757 mianowany kasztelanem brzeskim. Dostał krzesło, ale już nieszkodliwym był w Wilnie dla Czartoryjskich. Z ochotą wziął Abramowicz senatoryę, za kłopotliwe pisarstwo. Przyjechał zaraz do Warszawy 8 Listopada, a nazajutrz przysiągł przed królem. Siedział odtąd w Warszawie spokojny i miał tylko nieprzyjemność od marszałka Mniszcha, który dowiedział się, że Abramowicz wziął 4,000 dukatów od Francyi na własną sprawę, co jeszcze wielką hańbą nie było, gdy przez to żadnych nie zaciągnął zobowiązań na siebie, a szlachta w pośród owych niespokojnych czasów, zagrożona co chwila katastrofą, rozmaicie się ratowała. Umarł kasztelan bezżennym w Październiku 1763. — Abramowicz (Jerzy), brat jego, był posłem wileńskim na sejmie 1758 r. Dalej w r. 1763 został starostą starodubowskim, przeciw Zawiszy za staraniem się hetmana Radziwiłła a protekcyją Bohusza. Dożył czasów gorszych, bo rządów familii w rzeczypospolitej. Posłem był na sejmie konwokacyjnym z starodubowskiego, z biedą trzymał się swoim kredytem. Ale przyszła zemsta, bo familia nie zapominała niczego. Dekret przeciw niemu sądzi konfederacyja litewska 16 Sierpnia 1764 r. w Grodnie. Pogodził się prędko ze swym losem i dla tego na sejmie koronacyjnym już stanęła relacya dekretu (Vol. leg. VII. 419). Zonę miał Bernatowiczównę, z niej córka jedynaczka naprzód za Zbigniewem, potem za Antonim Platerem podkomorzym pińskim ur. 1792, umarł już zdaje się po pierwszym rozbiorze. — Abramowicz (Antoni), trzeci brat, podstarości starodubowski i podsędek sejmu w r. 1758 umarł bezżenny. J. B.
Abramowicz (Adam), jezuita, wydał w Wilnie 1753 r. Kazania niedzielne w 2 tomach i przypisał je biskupowi dyocezaryeńskiemu J. Sapieże.
Abramson (Abraham), sławny medalier pruski, ur. 1754 r. w Potsdamie, um. 1811 r. w Berlinie, jako dyrektor mennicy. Liczne medale wyszłe z pod jego dłóta, odznaczają się szczególniejszą czystością rysunku i odbicia; poszukiwane mianowicie są jego medale sławnych uczonych.