Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/697

Ta strona została skorygowana.

okolicach trzy główne przewozy, mające handlowe znaczenie, są na rzece Amu: pierwszy u miasta Termiz, jako leżący na drodze z Bałchu przez Szegrizebs do Samarkandy; drugi o 25 wiorst ku zachodowi od Termizu, u miasteczka Kilef łączący Balch przez Karszi z Bokcharyją; trzeci u miasteczka Kirki, leżący także na trakcie z Bokcharyi przez Karszi do Andchu, miasta należącego do Bałchskich posiadłości. Przewozy te zasługują na uwagę, że do statku służącego zamiast promu zaprzęgają parę koni, po jednym z każdego boku, uwiązawszy do grzywy koniec sznura przymocowanego do burty. Człowiek stojący na statku bierze cugle do ręki, kieruje końmi i biczem podcina, drugi kieruje rudlem, i tym sposobem przebywają nawet nurt najbystrzejszy. Czasem zamiast pary zaprzęgają cztery konie; wtenczas dwa dodatkowe u rufy się umieszczają. Konie nie potrzebują żadnej poprzedniej wprawy: przybywające z podróżnemi lub z karawaną, zaprzęgają wprost z pod siodła do promu, i tym przemyślnym sposobem w krótkim czasie przeprawiają się przez bystrą rzekę, przeszło 400 sążni w tém miejscu szeroką; gdy tymczasem łodzie wiosłowe woda unosi w biegu na kilka wiorst od przystani. Od Kirki do miasta Czardżu, odległego o mil 30, nie ma stałego przewozu: w tém dopiéro mieście jest najważniejszy przewóz: bo tędy z Bokcharu do Merwy i Persyi ciągnie szlak wojenny i droga najznaczniejsza handlown. Pomiędzy Czardzem, gdzie szerokość Amu nie przenosi 278 sążni, a Charezmem (Chiwą), jest kilka podrzędnych przewozów, któremi karawany i podróżnicy przekradają się przed chciwością Turkomanów, na wielkim gościńcu czyhających. Nader ważny przewóz jest w Eldżyku. Tu się ładują towary wyprawiane z tej stolicy do Chiwy. Ale w zimie gdy rzeka zamarza, karawany przechodzą po lodzie. W piasczystej części doliny Amu, mróz dochodzi niekiedy do —16° Réaum. W czasie srogiej zimy 1833 r. rzeka ta pod Kilefem, naprzeciw Bałchu, cała się prawie krą pokryła; dalej w Kirki zamarzła, a w Czardzu karawany bezpiecznie przeciągały po lodzie, poniżej miasta Chiwy, rzeka staje corocznie, równie jak w Bedechszanie, gdzie jest klimat zimniejszy. Po stronie Iranu, od Chulluma do samego morza Kaspijskiego, ciągną się nieprzejrzane bezwodne pustynie, zasiane kudukami czyli studniami, w których koczujący Turkoman albo podróżnicy, znajdują niekiedy wiadro gorzkiej, do picia niezdatnej wody. Biały, sypki piasek toczy się z wiatrem po powierzchni ziemi; cała roślinność ogranicza się na rzadkich kolczastych, szerokolistnych krzewach, do połowy piaskiem zasypanych lub dobywających się z rozpadlin, nagiej, twardej jak opoka gliny. Pas uprawnej ziemi rozciąga się ledwie na pół mili od rzeki, przerżnięty kanałami w kierunkach rozlicznych, okryty zielonością i gromadami drzew ozdobiony. Brzegi Amu zupełnie są płaskie, ale w pewnej odległości od wody są inne brzegi, dosyć wysokie, które blizko na milę odsuwają się od rzeki, albo też prawie dotykają jej koryta. Gdzie pas urodzajny oddala się od rzeki, że już nie może być kanałami zwilżany, tam Perskie koło (ob.), wynosi wodę na powierzchnię ziemi pobruzdowanej, do rozprowadzenia wody po całej przestrzeni roli. Po za wyniosłym brzegiem rzeki ciągnie się pas wzgórków, powstałych z miękkiego piasku przez wiatry napędzonego. Za tym pasem górzystym koczują Turkomani. Na stronie północnej rzeki, począwszy od Termizu, pustynia takaż sama jak na południowej naprzeciw Bałchu, gładka, bezwodna, dzika. Tu koczują Uzbeki, a szczególniej słynie z swych rozbojów jedno ich pokolenie, zwane Łakaj: nawet kobiety tego pokolenia podzielają sławę rozbójniczą z mężami, i na własny rachunek napadają karawany, przechodzące mimo ich koczowisk. Te Amazonki, również jak dwa czy trzy pokolenia tułające się w tych stronach, także się poczytują za potomstwo wojowników Alexandra Macedoń-