między warunkami którego była obietnica Witolda, że wiarę chrześcijańską we wszystkich prowincyjach państwa swojego będzie rozprzestrzeniać wszelkiemi siłami i sposobami (Dzieje Krzyż II, 24). Zbudował też biskup kaplicę swojego patrona w Wilnie, to jest św. Jędrzeja, postanowił w niej osobnego altarystę, dał mu mieszkanie w swoim pałacu i zapisał wieczysty fundusz (w r. 1397). Był Andrzej krewnym jakimś sławnego Wojciecha Jastrzębca czyli Alberta (ob.), prymasa i arcybiskupa gnieźnieńskiego, gdyż od synowców tego arcybiskupa pochodzi rodzina Zborowskich, a w podaniach naszych genealogicznych mówi się, że rodzony brat Andrzeja imieniem Marcin nadał Franciszkanom i zmurował klasztor w Nowém Mieście i Zborów kupił, od czego Zborowscy. Więc podanie początek Zborowskich do Andrzeja i do Alberta odnoszą. Umarł biskup w roku 1399. Następcę miał po sobie w Wilnie Jakóba Plichtę herbu Żnin (ob.). Tutaj będzie miejsce sprostować pomyłkę, która z powodu tego Andrzeja biskupa wkradła się do historyi kościoła polskiego. W Bużeńskiego, „Żywotach arcy-biskupów“ (wyd. polskie 1, 186), czytamy o Andrzeju biskupie kreteńskim, który był wikarym czyli suffraganem arcybiskupa gnieźnieńskiego. W łacińskim też oryginale stoi wyraźnie: „episcopus cretensis.“ Brali tedy wszyscy w dobrej wierze Andrzeja tego za biskupa in partibus z wyspy Krety i kładli go w poczet sullraganów, t. j. biskupów niedyjecezyjalnych, jakich na posługę według ustaw kościoła biorą do siebie dyecezyjalni biskupi. Ksiądz Łętowski, Katalog biskupów i t. d. dwa razy Andrzeja zwie biskupem kreteńskim (t. 3 str. 60 i t. 4 str. 92). Kromer nazywa Andrzeja biskupem cereneńskim, o czem wie Łętowski. Nas samych rzecz ta długo myliła i mieliśmy Andrzeja za biskupa w istocie in partibus, kładliśmy go zaś na czele sullraganów gnieźnieńskich, bo historyja dawniejszego nam nie wskazywała, nareszcie nie mieszaliśmy go w jedno z Andrzejem Wasiłą. Dopiero bliższa uwaga, że biskup ów kreteński posłuje do króla Ludwika w r. 1379 (Łęt. 4, 92) i że posłuje do Ziemowita w r. 1382 (tamże 3, 60), tak samo jak zupełnie późniejszy biskup wileński wskazała nam, że biskup kreteński z Wasiłą, jedną i tąże samą są osobą. Wtedy wyjaśniła się i ta pewność, że tutaj mowy być nie może o żadnym biskupie in partibus z wyspy Krety, ale o biskupie cereteńskim, dyecezyjalnym z Wołoszczyzny, który jednak musiał bawić po za dyecezyją. Albo błędnie Bużeński napisał w oryginale swym: „Cretensis“ zamiast „Ceretensis,“ albo wziął to błędne nazwanie z Długosza, dosyć, że w każdym razie oskarżać tutaj potrzeba zły tylko waryjant kroniki i ztąd nieostrożność późniejszych. Andrzej Wasiło nie był też suflraganem gnieźnieńskim w takiém rozumieniu, w jakiem są dzisiaj suflraganowie biskupów dyecezyjalnych, biskupi in partibus, ale w takiém w jakiem np. biskup krakowski, kujawski, płocki i t. d. byli suffraganami prymasa. A jednak owe zapewnienia źródeł, że Andrzej był „wikarym czyli suffraganem arcybiskupa“ także niepoślednie w błąd wprowadzało, gdy suflragana brało się tutaj w dzisiejszym więcej znaczeniu, niż w dawniejszém. Należy tedy z dziejów naszych usunąć biskupa kreteńskiego, którego można było nawet dawniej uważać za greka nawet zbiegłego ze Wschodu, należy też z liczby sullraganów gnieźnieńskich do służby w kościele gnieźnieńskim przywiązanych wyrzucić Andrzeja, bo się mu jedno i drugie stanowisko nie należy, gdy błąd je tylko stworzył i proste nieporozumienie się z historyją. Jul. B.
Andrzej Garbaty (Harbaty po rusku). Wojdat syn Kiejstuta z Biruty z pogańska. Znajdował się w krwawym boju z Krzyżakami, którzy pod wodzą Winrycha z Kniprodu zdobywali Kowno w r. 1362. Młody książę oblężony był wtenczas z Litwą w Kownie, a gdy odsiecz Olgierda, Kiejstuta i Patryka odbitą