Wtem – piorun z niebios – jak z czarnego łuku
Strzelony strzałą mściciela anioła
Dał hasło burzy – wśród rozgrzmotów huku [1]
Które się toczą – konając – powstają!...
I chmura niknie pochłonięta w chmurze
A tam się sunie – o!... czy burzy postać?
Przez wichry leci – straszna!... nie! na niebo
On walczy z burzą, przez jej łono dostać
Chce się ku stronie co życiu potrzebą!...
Im większe wały, tem go niosą dalej
A on je gromiąc w śmiech dziki, spojrzeniem
Tam w jedną stronę pogląda po fali
l rozkazuje swych szatów – skinieniem.
Na licach jego radość jakaś dzika
I trwoga czarną chmurą! z chmur tułaczy!
Trą się – i jedna w drugiej ciągle znika
I znów wracają piorunem – rozpaczy!...
Straszna jest burza, kiedy nieb sklepieniem
Zatarga jako trzewiami tygrysa
I morze pian jej odplunie wścieklizną
Kiedy pioruny polotem Farysa
Lecąc dyszące sobie znicestwieniem,
Żądłami węży fale modre lizną
Gdy chmur kołtuny, i obłoków grzywy
Szarpie i wyje wichrów skowczenieniem!...
O! na pioruny! łódź że to tak chyżo
W podskokach wiosła leci przez wód piany?
Wody ją wkrótce do tonącej zbliżą
Ale dokoła ciemność – uragany!
Pędzi jak Simum!... w niej z śmiercią na licu
Gabryel młody!... włos ma rozwichrzony,
Z oczu żar piekła lśni jako chmur gromy
Czarno – chmury się sparły na księżycu
On tylko serca głosem wiedzion, gnany –
Płynął – łysnęło – i przy błyskawicy
- ↑ W druku „buku”, ale to literówka od słowa „huku”, bo drzewo buk nie daje rozgrzmotów.